10. Kazimierz Rodziewicz – W wojsku (fragment książki).
Kazimierz Rodziewicz
W wojsku
Urzędy z Moskwy ewakuowały się do Kujbyszewa. Podobno i Stalin był w Kujbyszewie, chociaż uparcie mówili, że Stalin urzęduje w Moskwie. Zaopatrzenie w Kujbyszewie było cokolwiek lepsze.
Komendantem miasta był młody energiczny major, w mieście był względny porządek. Otrzymaliśmy suchy prowiant i odjechaliśmy pociągiem do Saratowa. W Saratowie przesiedliśmy się do pociągu podmiejskiego i stamtąd do Tatiszczewa. Odbywał się tam werbunek i weryfikacja żołnierzy. Spotkałem znajomego st. Sierżanta Pankonina, który zgodził się podpisać oświadczenie potwierdzające mój stopień podoficerski. Przydzielony byłem do 14 pułku piechoty 7 kompanii. Był to pułk „Wilków”, 13 pułk był „Rysiów” a 15 „Żubrów”. Symbol Żubra pozostał z nami do końca. Trudne do opisania, jak w rozpaczliwym położeniu wegetowało nasze wojsko. Obdarci, w łachmanach, bez butów, zawszeni, głodni. Mieszkanie w czystym polu, w śniegu. Wyżywienie: jeden raz dziennie ciepła lura, bo zupą tego nazwać nie można i 400 gram czarnego razowca.
Rano i wieczór: gorąca przegotowana woda. Mrozy od 40 do 50 stopni. Trzeba było chodzić na ćwiczenia bojowe. Jeździliśmy też do lasu po drzewo. Wszędzie towarzyszył nam gen. Boruta. Zaprawialiśmy się do defilady na przyjęcie naszego Naczelnego Wodza – gen. Sikorskiego. Ustawiliśmy się na powitanie Naczelnego Wodza. Szedł gen. Sikorski w asyście wicepremiera Wyszyńskiego. Setki oczu były w nim utkwione, mówiły mu wszystko. Boruta-Spiechowicz zaczął przemówienie: Przedstawiam panu generałowi wojsko. Z więzień i obozów, głodne i w łachmanach, ale pragną się bić jak nikt inny. Następnie przemawiał gen. Sikorski. Przemówienie jego łagodziło ostre wystąpienie gen. Boruty. Mówił, że żołnierz jest skazany na różne trudy, niedostatki i cierpienia. Nie powinniśmy narzekać, tylko musimy to wszystko znieść, bo Ojczyzna od nas tego wymaga. Jest to naszym obowiązkiem, tam w kraju miliony naszych obywateli na nas czekają i wierzą, że my przyniesiemy im wolność.
Wkrótce po wyjedzie gen. Sikorskiego otrzymaliśmy płaszcze angielskie, a następnie buty. Co za radość! Czuliśmy się żołnierzami. Inicjatywa pracuje, wkrótce nie wiem skąd i jak własnym sposobem zdobyliśmy orzełki strzeleckie. W pustej wielkiej szopie zrobiliśmy porządek i z desek wybudowaliśmy ołtarz. Była i fisharmonia.
W niedzielę przygotowaliśmy się uroczyście do nabożeństwa. Okoliczna ludność rosyjska, zwłaszcza kobiety i dzieci gromadnie przybyły na polskie nabożeństwo. Wojsko w karnym porządku przybyło do kościoła i ustawiło się w szyku. Po mszy świętej zagrzmiała pieśń z tysiąca piersi: Boże coś Polskę. Kobiety, rosjanki poupadały na ziemię. Szloch targał ich piersiami, całowały ziemię. To był fakt niezaprzeczalny tęsknoty duszy ludzkiej do Boga, do wiary. Człowiek wiedziony instynktem szuka ratunku, intuicja mu każe a do serca ciśnie się wiara i mówi: że we wszechświecie jest Bóg. Stało się oczywiste, że władze radzieckie tego ścierpieć nie mogły. Zabroniono ludności rosyjskiej odwiedzania obozu polskiego. Sztab polski urzędował w Buzułuku, a stamtąd Jungi Jul w Uzbekistanie. Tam odbywała się koncentracja armii polskiej. W lutym l942 r., dywizja nasza przeniosła się do Kirgizji, Dżał-Abaj.
W marcu przybył do nas gen. Żukow, przyjrzał się ćwiczeniom polskiego żołnierza. Teren, górzysty, granica Afganistanu – tu stąd biorą początek olbrzymie Himalaje. Ćwiczenia odbywały pod ogniem ciężkiej artylerii. Ćwiczenia wypadły dobrze, gen. Żukow był zadowolony, kazał ugotować nam zawiesistą zupę i wydać po dwa duże śledzie. To był raj, dla głodnego i utrudzonego żołnierza. Dostałem zapalenia spojówek od słońca i śniegu, cierpiałem bardzo. Dywizja ulokowała się w szczerym polu, gdzie uprawiano bawełnę. Śnieg mokry, rozmiękła czarna gleba, ustawialiśmy tam namioty, badyle z zebranej bawełny służyły nam na posłanie.
Byłem dowódcą czwartej drużyny, która nie była kompletna – brakowało ośmiu ludzi, mimo tego zaprawialiśmy się do walki. Pewnego dnia mój dowódca, kpt. Żołnierczyk wezwał mnie do swojej kancelarii i oświadczył: rozstajemy się panie Rodziewicz, wyjeżdża pan do dowództwa w Jangi-Jul i życzę panu powodzenia w nowej służbie. Tak znalazłem się w sztabie dowództwa Armii Polskiej. Jak to mówią: lepiej jest bliżej ołtarza, warunki znacznie się poprawiły. Otrzymałem całkowite umundurowanie, a i wyżywienie było lepsze. Pełniliśmy służbę na dworcu i ochronie magazynów mundurowych i wyżywienia dostarczanego jako pomoc ze strony aliantów: Ameryki Anglii. Gen. Sikorski, jako Naczelny Wódz i Premier Rządu Polskiego, wizytował marszałka Stalina i uzgodnił z nim, że polskie siły zbrojne w Związku Radzieckim będą wykorzystane na froncie wschodnim, u boku wojsk radzieckich. W ogromnych rozmiarach ofensywa niemiecka w Związku Radzieckim, parła ku Wołdze i Kaukazowi. W Afryce słynna armia niemiecka „Afrika Korps” zagrażała ziemi Egipskiej i Aleksandrii, równocześnie przez Birmę parli na Indie Japończycy. Sytuacja na frontach wojsk alianckich była krytyczna.
Ameryka która co dopiero, od grudnia 1941 r. znalazła się w stanie wojny, spowodowanym napadem japońskim na Pearl Harbour, ponosiła klęskę za klęską. Ameryka wówczas nie była w stanie udzielić pomocy ani Brytyjczykom, ani tez Związkowi Radzieckiemu. Brytyjskie siły lotnicze i wozy bojowe zaopatrywane były w paliwo z pól naftowych w Iraku. Niemcy miały wziąć w dwa ognie radziecką obronę Kaukazu i odciąć siły sojusznicze w strefie od Egiptu po Iran, pozbawiając brytyjczyków możliwości korzystania ze źródeł naftowych w Iraku.
Formowane w Związku Radzieckim Wojsko Polskie, mogło być użyte w czasie późniejszym. Wiec całą uwagę skupiono na pola bitew, by wstrzymać ofensywę wroga. Pod Stalingradem w ciężkich walkach zmagały się wojska radzieckie. Na półwyspie Kercz toczyła się rozpaczliwa obrona. Wojsko Polskie było jak gdyby w stanie biernym, w oczekiwaniu na decydujące chwile. Ze wszech miar usilnie starano się pomóc Armii Radzieckiej w zaopatrzeniu, dostarczano sprzęt i broń walczącym oddziałom. Dostarczano żywność i umundurowanie, a żołnierze rosyjscy walczyli z wielką determinacją.